czwartek, 27 listopada 2014

Sephora: Flawless Foundation - kurs

Witam Was Dziewczyny, 

właśnie ukończyłam pierwszy z szeregu kursów oferowanych przez firmę Sephora dla ich Beauty Insiders. Na pierwszy ogień poszedł kurs o nazwie Flawless Foundation czyli jak zrobić i co zrobić by makijaż twarzy nie wyglądał jak tapeta a jak nieskazitelna cera. Także kochane, nabyłam trochę pożytecznej wiedzy, którą chciałam się z Wami podzielić. Więc przechodzimy do konkretów :)

źródło: sephora.com

To co nam wpoili nauczyciele w Sephorze to trzymać się wszystkich kroków aplikacji makijażu. To ma zapewnić nieskazitelny wygląd cery. Wiec jakie są te kroki?
  1. Przygotowanie: jest to super ważny krok, który niestety bardzo często pomijamy. Na przygotowanie składają się następujące etapy:
  • odżywiający krem do twarzy: możemy go nakładać pędzelkiem lub wmasować palcami, ten krok nakarmi nasza cerę tymi dobrymi substancjami zawartymi w kremie (i nie będzie żywić się podkładem) ważne aby krem nie był tłusty ponieważ makijaż po prostu spłynie po takiej bazie, dajmy cerze pół minutki na wchłonięcie kremu i możemy podjąć następny krok
  • krem pod oczy: wklepujemy delikatnie niewielka ilość palcem serdecznym (ponieważ skora w okolicach oczu jest bardzo delikatna). Jeżeli krem nie jest do tego przystosowany, nie nakładamy go na powieki. Ten krok pozwoli rozbudzić spojrzenie i rozświetlić oczy
  • primer: ten produkt zmatuje i wygładzi skórę, zwęży pory, pozostawi skórę miłą w dotyku i przede wszystkim utrzyma makijaż twarzy na dłużej (chyba ze użyjesz go za dużo!). Odpowiednia ilość jest rozmiaru groszku. 
          2. Nakładanie podkładu:
    • podkłady mają rożne właściwości kryjące
      • full coverage: mocno kryjące, 
      • midum coverage: średnio kryjące 
      • light coverage: lekko kryjące. 
    • Mamy też rożne wykończenia podkładu:
      • mat finish: matowe, 
      • natural finish: naturalne
      •  radiant finish: rozświetlające. 
    • Rodzaje podkładów
      • fluid: zwykle jest lekko do średnio kryjące, 
      • puder: lekko do.mocno kryjące, 
      • krem: zapewni mocne krycie. 

    Wiedząc to wszystko możemy wybrać podkład, który nas zadowoli i będzie odpowiadał naszym wymaganiom. Ważnym elementem w nakładaniu podkładu jest narzędzie, którego używamy. Niestety, jak uświadomił nam Robert, nasz nauczyciel, 99% podkładów nie jest przystosowana do nakładania ich przy użyciu rączek ;/ ponieważ wnętrze dłoni z reguły jest wilgotniejsze. Pot, który tam się znajduje wchodzi w reakcje z podkładem i efekt na buzi zwykle wychodzi inny niż zakładałyśmy. Dlatego ważne jest, aby przy nakładaniu podkładu wycisnąć kilka pompek na zewnętrzną część dłoni w pobliżu kciuka  i stamtąd nabierać go przy pomocy pędzelka.

    Zabieg ten również pozwoli "zagrzać" podkład, który przyjmie temperaturę dłoni przez co aplikacja będzie łatwiejsza. Najlepiej rozprowadzać podkład od środka twarzy w kierunku jej granicy, wtedy unikniemy efektu maski.

    Na koniec utrwalamy podkład pudrem transparentnym lub sprejem utrwalającym makijaż.


    Dziewczyny,

    podsumowując, zajęcia w Sephorze były niesamowite. Dużo się nauczyłyśmy od ludzi, którzy na co dzień  obcują z kosmetykami, makijażem i rożną paletą klientów. Sephora na 5 Alei jest miejscem nadzwyczajnym. Można tam spotkać zwykle kobietki buszujące po sklepach i kobiety ubrane od stóp do głów w Luis Vuitton, Chanel czy inne high end marki. Daleko nie szukając, nasz nauczyciel Robert, to wyjątkowa osobowość( http://www.instagram24.com/beauty325 ). W Sephorze pracuje na stanowisku Personal Beauty Advisor, ale 24 godziny na dobę jest sercem i dusza Drag Queen. Jest to człowiek, który ma nadzwyczajne wyczucie estetyki, a jego makijaż jest nieskazitelny, przy tym pozostając niezwykle naturalną, przyjacielską i otwartą osobą. Biorąc to wszystko pod uwagę cieszę się na kolejne nadchodzące zajęcia. Tym razem Party Ready Smoky Eye :) 

    XOXO


    piątek, 21 listopada 2014

    Makijaż inspirowany Kylie Jenner :)

    Dziewczyny, 

    szalone lata 90te znów są w modzie! A kto jest w tym nurcie najbardziej popularną trendsetterką? Oczywiście nie kto inny, jak jedna z "Kardashianek" - cudowna Kylie Jenner. Jej makijaże wyjęte są prosto z lat 90¡! Więc, co charakteryzuje ta dekadę? Brązy i maty. Usta czy oczy były zaznaczone odcieniem brązu. Cera matowa. Nie było mowy o blasku, brokacie czy czymkolwiek co odbijałoby światło. Obejrzyjcie sobie teledyski Mariah Carey z lat 90 - tam wszystko widać :) 


    Makijaż, który wam przedstawie jest zainspirowany poniższym zdjęciem. Ten look jest bardzo kobiecy i pełen swoistego wdzięku, bardzo odpowiedni na jesień i zimę.

    Oczywiście znacie wzór. Na początek przygotowujemy powiekę. Primer to mój święty gral, którego nie mogłabym pominąć w makijażu oka. Pierwszy krok to zmatowienie powieki. Kylie na środku powieki ma delikatny cielisto-różowy cień. I takim właśnie kolorem zmatowimy całą powiekę do jej załamania.

    W zewnętrznym kąciku oka budujemy ciepły, delikatny brąz. Przeciągamy go po załamaniu powieki aż do wewnętrznego kącika. Dobrze blendujemy, żeby uzyskać miękkie przejście koloru. Postanowiłam dodatkowo podkreślić środek powieki delikatnym różem, żeby jeszcze bardziej powiększyć moje oko, ponieważ oczy Kylie wydaja się być gigantyczne.

    Żeby je jeszcze bardziej wyciągnąć, a przy tym zachować ta miękkość przy pomocy pędzelka do eyelinera i czarnego cienia narysowałam delikatny ogonek i linie wzdłuż rzęs.

    Ok, teraz na chwile zostawiamy oczy. Zbieramy jeżeli coś nam się obsypało pod oczami. I nakładamy fluid i korektor pod oczy. Dopiero teraz możemy wrócić do makijażu oka.

    Obrysowujemy dolna linię rzęs tym samym cieniem, którym posłużyłyśmy się w załamaniu oka. Możemy ją delikatnie przyciemnić czarnym cieniem używając pędzelka do eyelinera. Kremowym cieniem podkreślamy luk brwiowy i wewnętrzny kącik oka. A teraz mały trik, aby oczy wydawały się większe używamy cielistej kredki do oczu i zaznaczamy nią linie wodną rzęs.

     Dobra dziewczyny, a teraz pora na prawdziwe wyzwanie. Kylie ma mocno wytuszowane i wydłużone rzęsy. Wiec wydłużający tusz w rękę i do pracy. Tuszujemy górne i dolne rzęsy. Szczotkując je starajmy się "tapirować" je na boki u nasady. Tym trikiem delikatnie je zagęścimy.
    To tyle jeżeli chodzi o makijaż oczu w stylu Kylie. Pamiętajmy też o jej znaku rozpoznawczym, czyli kolorze szminki, która jest zawsze matowa i w odcieniu brudnego różu. Aby dopełnić makijaż i ocieplić twarz Kylie używa duuuuużo bronzeru na policzkach. I to jej, tak na prawdę, wystarczy, ponieważ jak widać na zdjęciu nie nałożyła różu.




     

    Mam nadzieję, że mój mini-tutorial Wam się spodobał. Wykorzystujcie go do woli, bo jest bardzo prosty i jednocześnie bardzo kobiecy, a przy tym nie nachalny :) Życzę zatem miłej zabawy kobietki!!

    XOXO

    piątek, 14 listopada 2014

    Klasyczne Cat Eye - krok po kroku

    Kobietki,

    wszystkie lubimy wyglądać tajemniczo, drapieżnie i to tego ponętnie. Lubimy, gdy nasze spojrzenie przyciąga, gdy magnetyzuje. A jaka jest najprostsza droga by to osiągnąć? Oczywiście Cat Eye! Kocie oczy mają w sobie to słynne COŚ! I można je stosować na wiele sposobów. Chcesz delikatniejszy look użyj stonowanych brązów i brązowego eyelinera. Wolisz coś drapieżniejszego? No prob, łap za czerń. Najważniejsze to dobrze się czuć w takim makijażu a wtedy (czy eyeliner wyjdzie równo czy hmm równawawo - o ile takie słowo istnieje ;p) wieczór będzie Twój :** 



    Ok, dziś zastosuję technikę, której nauczyłam się od jednej z Youtube'owych Make up Guru. Jest to proste i szybkie Cat Eye, z którym każda z nas sobie poradzi :) Moja wersja jest lżejsza, ale jeżeli planujesz wieczorny wypad na miasto możesz ją bez problemu podnieść na wyższy poziom, dodając czarną kreskę pod okiem i sztuczne rzęsy.  

    No więc, od czego zaczynamy? Standardowo, od przygotowania powieki. Nie chciałabym, żeby moje cat eye w połowie imprezy zrobiło się panda eye, więc żeby tego uniknąć nakładamy primer, który przedłuży nam żywotność tego makijażu. Następnie, w załamaniu powieki, przy pomocy puchatego pędzelka blendującego, budujemy kolor "tranzytowy" czyli taki, który jest o ton czy dwa ciemniejszy od naszej powieki i pozwoli nam łatwiej wblendowywać następne kolory.

    Następna ważna rzecz dziewczyny! Ciemne kolory to takie bad boy'e, które lubią się obsypywać, więc darujmy sobie na razie fluidy i pudry bo po malowaniu oczu na policzkach będzie jeden wielki KOSZMAR!! Ale my jesteśmy przewidujące i najpierw zrobiłyśmy oczy, żeby później myk myk wziąć chusteczkę do demakijażu i zebrać te odpadki :)

    OK, bierzemy się za Cat Eye:

    W zewnętrznym kąciku oka rysujemy eyelinerem kopnięte "V"
     Następnie wypełniamy je, ale tak jakby w przestań, nie łącząc z linią rzęs (choć przyznam że pokusa jest duża bo to jakoś dziwnie tak to sobie zostawić)

    Teraz zaczyna się zabawa :) Łapiemy za mały pędzelek i matowy ciemny brąz. Najlepiej unikać błyszczących kolorów (nie daj Boże z brokatem), wtedy oko nie wygląda tandetnie, a powabnie. Ok, i co dalej z tym brązem? Wbudowujemy go na granicy czarnego eyelinera by powstał efekt wypłowiałego koloru. Poruszamy się w stronę wewnętrznego kącika by połączyć eyeliner z linią rzęs. Pamiętajmy przy tym, że najbardziej intensywny kolor budujemy przy eyelinerze, stopniowo zmniejszając jego nasycenie, gdy zbliżamy się do linii rzęs. 

    Teraz kończymy robotę ;p rysujemy kreskę eyelinerem przy linii rzęs. Brązem podkreślamy dolną powiekę. Jasnym cieniem zaznaczamy łuk brwiowy i delikatnie wewnętrzny kącik. Tuszujemy rzęsy i tyle :)

    Prawda, że proste, łatwe i przyjemne? Mam nadzieje, że wypróbujecie i znajdziecie swój styl Cat Eye, ostrzejszy lub delikatniejszy. 

    Btw, sorry za moje brwi, dziś idę do Chinek, a one już zrobią z nimi porządek :)

    XOXO  

    środa, 5 listopada 2014

    Kawowa broń w walce z cellulitem!

    Moje kochane, 

    cellulit to koszmar, który nawiedza nas wszystkie. Ale nie łączmy się w bólu, a stawmy czoła temu draniowi i wytoczmy ciężkie działa w postaci cudownego, wysoce skutecznego i nieziemsko pachnącego peelingu kawowego. 

    Kofeina, substancja, która pozwala zwlec się z łóżka o bladym świcie i dodaje energii by w ogóle zacząć dzień, ma również właściwości ujędrniające i antycellulitowe. Wiec czemu nie skorzystać z tego dobrodziejstwa natury? Peeling robiony z kawy albo z fusów kawowych, jak w moim przypadku, gdyż kawa u mnie w kuchni płynie jak woda, sprawia, ze nasza skora jest gładziutka i jędrna. Po pierwszym zastosowaniu zobaczycie różnice!!!  Ale bez sensu jest tylko zachwalać, spróbuj sama, a zobaczysz ze złożysz śluby wierności dla tego niesamowitego i naturalnego kosmetyku.

    Przepis: W internecie znajdziecie mnóstwo przepisów na peeling kawowy. Ja mam swój, opracowany na podstawie kilku znalezionych w Google. Potrzebne są:
    • fusy z kawy, 
    • cynamon,
    • żel pod prysznic. 

    Do naczynka wsypuję kawę i łyżeczkę cynamonu. Uzupełniamy naczynie żelem pod prysznic ale tylko na tyle, aby powstała ścisła papka, która utrzyma się na skórze. Taką miksturę, pięknie pachnącą btw, stosujemy 1-2 w tygodniu. Nakładamy papkę na ciało wyszczególniając miejsca dotknięte przez cellulit. W tym właśnie obszarze pozostawiamy kawową papkę nawet na 10-15 minut. Następnie spłukujemy. Peeling kawowy zostawia super syf więc przygotujcie się na to :/ ale warto! Po takim naturalnym zabiegu warto wsmarować jakiś balsam.ujędrniający by zwiększyć efekt.

    Dziewczęta,

     w końcu mamy sojusznika w tej nie równej walce z okropnym cellulitem. Kto by pomyślał, że okaże nim się kawa? A jednak! Także bez zbędnego gadania, bierzmy się do roboty!

    XOXO